Jak zniszczyć uczucia?

       Mi udało się to zrobić doszczętnie już od 4 lat walczę o ich powrót. Niby coś zaczynam czuć, ale jest to małym zalążkiem prawdziwych uczuć. Zacznijmy od tego, że miałam depresję + naoglądałam się "Sherlocka". Depresja sama w sobie zalewała mnie falą rozczarowania światem, przenikającym do szpiku kości lękiem i smutkiem głębszym niż rów Mariański. Niszczyła wszystko w co wierzyłam i co czułam. Byłam wtedy bardzo podatna na opinie innych osób, gdy mówiono, że mam się przestać szczerzyć robiłam to, zresztą tak samo przy płaczu. Po czasie potrafiłam tak kontrolować emocje, mogłabym zostać zawodową aktorką. Śmiałam się, gdy chciało mi się płakać, ale sytuacja tego wymagała (śmiechu). Trwało to ok. 3 lata.
       
         I teraz nadchodzi epoka "Sherlocka". Byłam nieziemsko zainteresowana postacią głównego bohatera. Próbowałam być jak on (pod względem dedukcji też, co m nie wychodziło. Więc to porzuciłam) w przypadku emocji. Na początku trzymałam je na wodzy, by po czasie całkowicie je okiełznać. Nic nie odczuwałam (przecież emocje przeszkadzały Sherlockowi w myśleniu), ani nie okazywałam. Nauczyłam się takiej musztry, że przy każdym okazaniu uczuć karałam się za nie w postaci bólu fizycznego lub wyzywałam się w myślach od najgorszych. W pewnym odcinku Sherlock powiedział do Watsona, że nie ma przyjaciół i wiele razy, czy to w "Sherloku", czy innych tekstach kultury padało sformułowanie na temat tego, że gdy na kimś nam zależy jesteśmy słabsi. I tak wyzbywałam się uczucia przywiązania. Doszłam do takiego etapu, że z wszystkich ludzi na których mi zależało zostało kilku. Wściekałam się, że nie dałam rady wyzbyć się uczuć do nich. Od tamtego czasu mała garstka osób pozostała mi w sercu, ale nie potrafię poznać nowej osoby na której by mi zależało. Wcześniej przed 12 rokiem życia byłam bardzo empatyczną osobą pomagałam każdemu kogo widziałam. Po ukończeniu 12 lat nie byłam kimś kto źle życzy ludziom, ale ich los był mi obojętny. Zaczęłam stąpać w szarości zastępów ludzi bez empatii. To wszystko skutecznie pomogło mi się kształtować między 12, a 16 rokiem życia.

          Czy żałuję całego procesu? Tak i to bardzo. Trudno jest mi się szczerze uśmiechnąć, a co dopiero zaśmiać. Muszę za każdym razem sobie przypominać, że nie jestem już spętana, ale strach przed oceną mojego zachowania na polu emocjonalnym skutecznie mnie blokuje. Mam wrażenie, że już nigdy nie będę niczego przeżywać na 100%.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Domowy Escape Roome dla fana Harrego Pottera

Mam 22 lata i nigdy nie byłam w związku

Schizofrenia na Youtube