Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać

     Jestem zniszczona, ale nie pokonana. Co mnie zniszczyło? Prześladowcy, depresja, stosunki w rodzinie. Byłam bliska pokonania samej siebie, ale w ostatniej chwili wyciągnęłam się ze szponów śmierci, o którą błagałam. Ostatkiem sił wstałam i nadałam mojemu życiu jakikolwiek sens.

     Opinie innych najbardziej na mnie wpłynęły. Zaczęło się od obelg prześladowców to one odebrały mi jakąkolwiek pewność siebie.  Po tym co spotkało mnie ze strony prześladowców obawiałam się jakiejkolwiek opinii. Przyszpilili mi skrzydła, a ja musiałam nauczyć się latać. Samodzielnie. Potem doszły opinie znajomych i rodziny. Nie były krzywdzące, ale sprzeczne ze sobą. Każda uwaga ze strony nawet przyjaźnie nastawionych do mnie osób np. na temat włosów brana była przeze mnie na poważnie, w takim stopniu, że gdy opinie były sprzeczne (jedna osoba mówiła, że lepiej mi w rozpuszczonych włosach, a inna w spiętych to chciałam się ogolić) wszelkie bariery chroniące mnie znikały. Powinnam ubierać się w innym stylu. Cięcie. Powinnam być chudsza. Cięcie. Powinnam być dojrzalsza. Cięcie. Powinnam być bardziej wyluzowana. Cięcie. Przejęzyczyłam się. Cięcie. Palnęłam głupotę. Cięcie.

      Cięcie się nie było moją jedyną karą. Szukałam inspiracji na kolejne. Po czasie miałam ich spory arsenał. Sprawdzałam moją wytrzymałość na różne bodźce coraz to zwiększając odporność na nie. Często siedziałam na podłodze, a nie na krześle bo stwierdzałam, że na to nie zasługuję. Leżałam skulona na ziemi. Uważając, że miejsca powyżej jej poziomu są dla lepszych ludzi.

      Oprócz tego w myślach wyzywałam się od najgorszych. Przy najmniejszym błędzie. I tak ochrzciłam się szmatą. Nie potrafię pozbyć się mojego imienia i podejrzewam, że nigdy w życiu już się go nie pozbędę. Mimo, że romans z depresją zakończył się cztery lata temu. Zapomniałam o niej, ale nadal dla siebie będą zwykłą szmatą nie zasługującą na uczucia wobec ludzi i od ludzi. Wszystko co ludzkie jest mi obce.

      W piekle zwanym depresją tkwiłam trzy lata od 12 do 15 roku życia. Nie życzę nikomu wplątania się w związek z tą suką. Przepraszam za słownictwo sama nie wiem jak inaczej ją nazwać. Kazała mi pełzać po ziemi i upokarzać się jednocześnie przygważdżając duszę do łóżka, z którego pod koniec ledwo się zwlekałam. Większość patrzyła na moje samo upodlenie nie robiąc nic, aby zniszczyć siłę trzymającą mnie przy łóżku.

      Stanęłam przed ostatecznym wyborem. Chcę żyć, czy nie? w ostatniej chwili odechciało mi się umierać. Nie było to spowodowane chęcią życia tylko czymś co można by było określić lenistwem, a do tego strach związany z tłumaczeniem wszystkim dlaczego postanowiłam zakończyć życie gdybym przeżyła. Na szczęście nie mam już ochoty na krzywdzenie siebie, ani umieranie, ale mimo wszystko jestem szmatą.


   

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Domowy Escape Roome dla fana Harrego Pottera

Mam 22 lata i nigdy nie byłam w związku

Schizofrenia na Youtube