Co dały mi choroby?

    Nieuchronność śmierci

      Cały czas czuje jak dyszy mi w kark, ale nie boję się jej. "A wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela i poszedł za nią z ochotą i razem jak równi sobie odeszli z tego świata"*. Tak najlepiej opisałabym moje podejście do niej. Przestałam się jej bać, gdy miałam depresję. Oczekiwałam jej i pragnęłam jej przyjścia. Teraz, gdy na jakiś czas pokonałam depresję nie pragnę jej, ale nadal jestem gotowa na jej przyjście. Jednak nie potrafiłabym pogodzić się z nią gdyby dotyczyła bliskich mi osób lub zwierząt.
        
      W serialu "Torchwood" Owen spotkał śmierć i był w ciemności, w zawieszeniu. Kiedyś miałam sen byłam zawieszona w próżni widać było tylko czerń. Odczuwałam całkowity spokój. Znajdowałam się w idealnej harmonii. Gdy obudziłam się z jakiegoś powodu wiedziałam, że tak wygląda życie po śmierci, ale czy była to prawda? Nie wiem, ale myślę, że tak może być. Nie wiem czy stan zawieszenia zmieniłby się w kolejne życie, czy trwałby w nieskończoność, ale przy tym jak się czułam mógłby zostać nieprzerwany. Myślę, że to najbliższe oblicze śmierci jakie dane będzie mi poznać przed jej przyjściem.

      Starość

         Depresja nie tylko dała mi poczucie nieuchronności śmierci, ale też niesamowicie mnie postarzyła. Z kilkunastoletniej dziewczyny zmieniłam się w osobę, która czuła, że doświadczyła wszystkiego i wszystko zobaczyła. Nic nie było w stanie mnie zaskoczyć. Jakbym była babcią wobec innych. Jakby cały świat spoczął na moich barkach. 

         Jak się okazało nie byłam stara jedynie ze względu na psychikę. Jak to powiedział mój rehabilitant, gdy słyszał i czuł pod palcami jak działają moje barki powiedział, że mam barki osiemdziesięciolatki i pracują jak tarka. Po operacji okazało się, że mam źle wykształcone panewki.

         Strach

             Przy schizofrenii często można dostać "zawału". Jak nie poczucie dotykania przez kogoś (oczywiście nieistniejącego) to śledzenia (przez kolejnego gościa, który nie istneje). Właśnie teraz, gdy to pisze ktoś głaszcze mnie po policzku. Nieraz, gdy szłam ciemną ulicą w stojących autach widziałam ludzi... martwych ludzi. Przed oczami pojawiają się osoby, których fizycznie nie ma. Inne przedmioty lub osoby znikają. Wyobraźcie sobie przechodzenie przez ulicę.

            Strach nie dotyczy tylko jednej choroby. Wiążą się z nim także barki. Na początku bolał mnie tylko jeden (nie potrafiłam wytrzymać z bólu) po pół roku doszedł drugi. Bolały mnie tak, że nie potrafiłam nimi ruszać. Bałam się, że nigdy nie odzyskam sprawności. Ekstra się złożyło, że byłam w drugiej klasie technikum na ogrodnictwie (z tym wiązałam swoją przyszłość). W kolejce do lekarza w szpitalu siedziałam na korytarzu, na podłodze i beczałam. Tamten moment będzie prześladował mnie do końca życia.

            Domniemywano  u mnie zerwanie obrąbka stawowego. Z tego też powodu miałam przez operację w trakcie której wstawiono by mi haczyk, aby bark odpowiednio pracował. Nie wiem czemu, ale wizja wstawienia jakiejś mechanicznej części poprostu mnie obrzydza. Tak też było w tym przypadku, gdy siedziałam na szpitalnym łóżku oczekując operacji byłam całkowicie przerażona tym co mi zrobią. Na szczęście okazało się, że to źle wykształcone kości. Jedyne co kazali mi robić to ćwiczyć barki.

        Czarny humor  

            Teraz coś bardziej pozytywnego chociaż dla niektórych kontrowersyjny. Potrafię z siebie żartować nawet w obecności osoby, która mnie nie lubi. Nie mam problemu z żartowaniem z moich przypadłości, czy wyglądu, czy zachowania. Uwielbiam autodisy. Sama potrafię się zjechać z góry do dołu. Pytanie tylko kiedy można używać takiego humoru wobec innych? 

         Samoświadomość

             Często lekarze pytają się mnie jak dostrzegłam u siebie pewną dolegliwość. Może to przesada, ale oglądam swoje ciało z każdej strony i zapisuje w głowie wszystko co odczuwa. Nie jest to spowodowane kompleksami, ale wole zauważyć za dużo niż za mało. Może wychodzę na paranoiczkę, ale w końcu to moje ciało. Za każdym razem jestem w stanie stwierdzić jak z moimi mrowieniami, naciągnięciem skóry, czy czyimś dotykiem na twarzy. Nie jestem hipochondryczką. Po jednym razie stwierdzenia, że to jest normalne odpuszczam. Nie chodzę do lekarzy, gdy nie muszę. Nie lubię tego.

            Nowinki medyczne

                  Śledzę (jeśli jest akurat co) nowości związane z moimi chorobami. Na przykład taka tabletka z kamerą w środku zamiast gastroskopii. Niestety jest jeszcze mało dostępna i trzeba zapłacić za nią ok. 3 tysiące. Och... ile stresu usunęłaby z mojego życia. Ale po co ona jest? A po to, aby zobaczyć jak wygląda w środku żołądek (nie jestem pewna, ale być może także jelito). Kilka razy w życiu przechodziłam przez gastroskopię. 

                  Inne dziewczyny czekają na nowy sezon, aby poszerzyć garderobę, a ja na kolejne odkrycia. Aktualnie czekam na stuprocentowo działający lek na schizofrenię lub pewną tezę po której będzie wiadomo co dokładnie wywołuje tą chorobę. I tak medycyna zrobiła ogromny skok względem tego jakie tabletki (i podejście) były, gdy zaczęto leczyć blisko spokrewnioną ze mną osobę. 

                 Zapomniałabym mam nadzieje, że przeszczep głowy, który ma się odbyć jeszcze w tym roku powiedzie się. Nie wiem, czy mamy już takie możliwości, ale moje nadzieje są spore.

           Wyrozumiałość i zrozumienie

                 Jestem w stanie zrozumieć inne chore osoby oraz wesprzeć je. Wiem jak to jest kiedy życie burzy się jak domek z kart. Jakoś nigdy nie przerażały mnie osoby chore, czy to fizycznie, czy psychicznie. Nie widzę chorego widzę człowieka.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 *Harry Potter i insygnia śmierci (baśń o trzech braciach)

                 

           

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Domowy Escape Roome dla fana Harrego Pottera

Mam 22 lata i nigdy nie byłam w związku

Schizofrenia na Youtube